Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 5 marca 2017 Kategoria ponad 5 godzin

41

Tradycyjny wyjazd do Puław. Zaplanowany na sobotę, wyszedł w niedzielę. W sobotę... W sobotę nie jedna osoba rozpoczęła "sezon rowerowy". Były wręcz tłumy. Koniec ze swobodą na ścieżkach. Za to można pojechać dalej i jeszcze dalej. W sobotę przejechaliśmy 25 km ale nie rejestrowane więc nie wstawiam. Zdjęć też nie robiłem. W niedzielę moja Miła nie dałaby rady pojechać trasy Dęblin - Puławy - Dęblin. Jeszcze nie teraz. Pojechałem sam. Ale nie Dęblin - Puławy - Dęblin tylko Warszawa - Puławy - Dęblin. Może byłoby i w obie strony na dwóch kołach ale jeszcze za krótki dzień i wiatr... Wiatr nie chciał na początku pomagać.

Ale zacznę od rana. Wyprowadzając przed wyjazdem psy cieszyłem się, że będę miał "z wiatrem". Tak dmuchało jak chciałem. Ale między blokami jest inaczej. Wiatr kręci jak chce. Na ścieżce rowerowej wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego poczułem, że się pomyliłem. Wiatr nie chciał pomagać. I nawet trochę przeszkadzał. Pozwoliłem sobie zrobić zdjęcie domkowi w Falenicy. Nie jest szczególnie piękny i po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że mi on po prostu trochę przypomina dom kockiego rabina z wieżyczką w której miał spędzić parę lat życia.



Chociaż wolę jeździć w soboty to niedziela też ma jakieś plusy. Po sobotniej jeździe mam niedzielę na odpoczynek. Za to w niedzielę mam znacznie mniejszy ruch na drogach. Mogłem więc bezstresowo pojechać z Otwocka do Karczewa. Wcześniej nawet się zastanawiałem czy nie pojechać inną drogą. Tą jeździłem ostatnio jesienią. A wieloma innymi wcześniej. Ale jesienią jeździłem tą drogą ponieważ jest najkrótsza, a dzień był krótki. I teraz też jeszcze jest krótki. To nawet jeszcze nie wiosna. Nie ma świeżej zieleni.



Łyso jest. Podobno w TV mówiono, że przyleciały bociany. Może przyleciały do TV. Nie widziałem ani jednego boćka. Owszem. Są szpaki. Drą się też inne ptaki, których nie zidentyfikowałem. Widziałem tylko sylwetkę na szczycie drzewa ptaka mniejszego od gawrona i głos nieco przypominający głośny śmiech. Zimą albo siedział cicho albo go nie było. Tylko co to za wiosna jak stawy jeszcze nie uwolniły się od lodu. Ledwo jest gdzie zamoczyć kuper.



No i to jest niedziela. W Mariańskim Porzeczu jeszcze miałem szczęście. Jeszcze trwało nabożeństwo.



Ale jak dojeżdżając do Maciejowic trafiłem na moment tuż po nabożeństwie to już fajnie nie było. Jest jednak pewien znak, że to już wiosna. Motocykle. Motocykliści są wszędzie. Silniki motocykli rozwalają swoim rykiem uszy i głowy. Ten potworny ryk generują samce by zwrócić na siebie uwagę samic. Ot technika w służbie przyrody. Koszmar z którym trzeba jakoś żyć.

W Maciejowicach niewiele zmian. Odkąd wymieniono stylowe okna w ratuszu na okna praktyczne, a wcześniej walczono z kocimi łbami na rynku już chyba nie ma co łatwo zepsuć.



Parę kilometrów za Maciejowicami wiatr zaczął mi pomagać. To było miłe. Aż się nie chciało zatrzymywać. Co prawda między Paprotnią i Długowolą wymieniono nawierzchnię i teraz jest pobocze niżej i nie ma dziur to jednak stwierdzam, że walec drogowy, który tu jeździł musiał mieć scentrowane koło. Trochę przez to trzęsie, a gdy się jedzie "z wiatrem" trzęsie bardziej ;-)

Przy wylocie z Dęblina trafiłem na opuszczony szlaban na przejeździe kolejowym. Zamiast cierpliwie czekać podjechałem pod Bramę Lubelską cytadeli.



I przypomniałem sobie, że to tutaj był obóz filtracyjny do którego trafiali wracający z sowieckiej niewoli po wojnie polsko - bolszewickiej. Polecam "Ochotnika" Stanisława Bohdanowicza.

W Gołębiu także jeszcze stawy nie rozmarzły.



i zaraz były Puławy.

Wracać postanowiłem przez lasy. Ale najpierw odkryłem, że prace nad drugą nitką obwodnicy Puław trwają nie tylko przy starej ścieżce rowerowej. Drzewa wycięto i gdzieś pojechały. Karcze zwieziono w jedno miejsce. To nie "efekt Szyszki". To tylko budowa drogi i karcze z zeszłego roku. Na zdjęciu tylko szczyt długiego wału.



A dalej już droga obok kopalni piachy



Tak jechałem w stronę Niebrzegowa. Po drodze mijałem dzieci na deskach i rowerach. Jeźdźca na czarnym koniu i ... gościa w bieliźnie który nie doszedł do sklepu po piwo.



I droga którą dawno nie jechałem. Od paru lat jest mi nie "po drodze". Dzisiaj jednak nią pojechałem nadkładając drogi. Miałem czas do odjazdu pociągu więc sobie pozwoliłem...




Końcówka już w nocy


Niedziela, 26 lutego 2017

35

Mokro, zimno, ciemno, aż się nie chce siedzieć w domu. Od rana zaplotłem zapasowe koło, na co części czekały już kilka lat, i dłużej już usiedzieć nie mogłem. Obiecałem sobie tylko, że nie zjadę z kostki i asfaltu, bo nie lubię myć roweru. Wiem, wiem. Brud na asfalcie i brud na drodze gruntowej to różne brudy ale jedno i drugie to brud. I jakie to ma znaczenie skoro zaraz za mostem Siekierkowskim zjechałem z kostki i asfaltu? Starałem się tylko te dwa kilometry przejechać powoli. A nawet jakbym jechał szybko to i tak musiałem raz się zatrzymać i chwilę postać. Przez wał przechodziła maciora z młodym. Dużo jest ich w okolicy. To zresztą widać wszędzie. Stoki wałów są zryte na gęsto przez dziki. Próbują też ryć na drodze, przy samych krawężnikach. Ale dość o dzikach. 4 km dalej wjechałem w karnawałową imprezę wodołazów. I ludzie i psy mieli szpiczaste czapeczki z błyszczącego kolorowego papieru. Jak nic, idzie wiosna. Czego i Państwu życzę :-)

Sobota, 4 lutego 2017 Kategoria wyskok na chwilę

22

Kolejny wyjazd łączony. Tym razem na pociąg pojechałem najbliżej jak się dało. Właściwa jazda rozpoczęła się w Dęblinie. Ścieżki rowerowe pokryte lodem posypanym piachem. Trudno nazwać to komfortem ale dało się po tym jechać. Do Niebrzegowa droga w dobrym stanie. Wieprz pokryty lodem.

Problemy jak zwykle rozpoczęły się dalej, za łąkami bonowskimi. Koleiny w śniegu nie były jeszcze głębokie.

Zaskoczył mnie padający tu śnieg. Im bliżej Gołębia, tym było go więcej. W samym Gołębiu droga pod grubą warstwą ubitego śniegu i wciąż padał świeży.
Już 2 km od Gołębia śnieg nie padał. I tak było też jak wracałem. Dopiero w Gołębiu wpadłem w śnieżycę i zamiast główną drogą pędzić do Dęblina na pociąg zjechałem w bok bojąc się o swoje życie - śnieg zasłaniał niemal wszystko. W samej osadzie już nie było tak strasznie.

Po dojechaniu do torów kolejowych między Gołębiem i Niebrzegowem już byłem praktycznie poza zasięgiem opadów. Znów mogłem jechać spokojnie relaksując się widokami.

Spóźniłem się jednak na pociąg do Warszawy i musiałem czekać godzinę na następny.
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...
Na koniec droga ze stacji kolejowej do domu.
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...
Niedziela, 29 stycznia 2017 Kategoria wyskok na chwilę

16

Wydawało się, że już wiosna tuż tuż. Ale to tylko nadzieje i złudzenia. Pola zamarznięte.

Wał nad Wisłą też zamarznięty. Prace przy budowie drogi na wale zamarzły.

A droga przy ulicy Przyczółkowej... Na tym odcinku jest zakaz poruszania się wszelkich pojazdów i nie dotyczy rowerów. Rowerów jadących po tym nie widziałem. Sam nawet nie próbowałem.


https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...

Niedziela, 1 stycznia 2017 Kategoria wyskok na chwilę

1

Po nieprzespanej nocy potrzeba orzeźwienia zaprowadziła mnie do Nowego Dworu Mazowieckiego. Pojechałem po wale. Po raz pierwszy. Nie wiedziałem, czy tak się da.

https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/852987549
Poniedziałek, 26 grudnia 2016 Kategoria wyskok na chwilę

148

Takie tam włóczenie się po mieście. Na Wiśle ludzie w kajakach. To jeszcze nie zima.


Ptaki chodzą po wodzie

https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...

Niedziela, 18 grudnia 2016 Kategoria ponad 5 godzin

143

Wyjazd łączony. Zapowiadano gołoledź. Zakładałem, że będę jechał w stronę Puław ile się da, a jak już będzie ślisko wsiądę do pociągu. Błędnie założyłem, że po dojechaniu do Dęblina będzie już po gołoledzi.
Początek był całkiem udany. Dopiero za Karczewem dało się dostrzec, że to jednak zima. Tak już było na polach biało. Czasami i na jezdni. Dlatego na zakręcie w Brzezince o mały włos nie przytuliłem się do jezdni. Śnieg przykrył zamarzniętą kałużę. Jednak złapałem przyczepność i było mi trochę cieplej od adrenaliny. Jadąc do Osiecka obserwowałem nad kanałem parę czapli siwych. Uciekały przede mną i wciąż przede mną były. Skreśliłem je z listy ptaków inteligentnych. Ale sfotografować się nie dały.

Za Osieckiem jezdnia była polana solanką i posypana piachem. Szkoda mi w takich warunkach łańcucha ale... kropił deszcz. Na kierownicy powstała warstwa lodu. Podobnie wyglądały rękawy mojej kurtki - oblodzone. Sam też pewnie nieźle wyglądałem, bo ludzie na dworcu w Pilawie patrzyli na mnie jak na cudaka. W pociągu z brody zaczęła mi skapywać woda - brodę też miałem zamarzniętą.
W Dęblinie na widok rowerów (było ich kilka) pracownik sprzątający wagony zawołał: Będzie jazda figurowa! I miał rację. O ile po jezdni dawało się jechać bez gwałtownych ruchów to jazda po ścieżkach rowerowych była niemożliwa. Były pokryte gładkim jak szło lodem. Omijałem je. Droga przez Bobrowniki i Niebrzegów była przejezdna. Obawiałem się tego co będzie za Niebrzegowem, przed Gołębiem. Tam zwykle ani się nie odśnieża, ani nie posypuje. I było ślisko. Mimo tego i ten kawałek udało mi się przejechać. Przejazd z Gołębia do Puław to już był pryszcz ale pod samymi Puławami widziałem, że musiało być niedawno znacznie gorzej - widziałem wbity między drzewa, z półtora metra nad ziemią, samochód. Wypadł z zakrętu. Gdy przejeżdżałem, jego pasażerowie wspinali się po zboczu na drogę. Najwyraźniej nic się nikomu nie stało ale strachu się na pewno najedli. Zaraz sam też się go najadłem. Po skręceniu w Puławach w boczną drogę nie zauważyłem, że koła już nie dotykają asfaltu. Jechałem po lodzie i dotarło to do mnie dopiero gdy chciałem zakręcić. Najzwyczajniej "zaliczyłem glebę" i wjechałem na tyłku na środek skrzyżowania. Dalej nie było lepiej. Do centrum więcej szedłem niż jechałem.

Powrót do Dęblina nie był przyjemny. Nie chciałem jechać bocznymi drogami i musiałem znosić towarzystwo wielu samochodów. Na szczęście kierowcy zachowywali dystans. Na szczęście ponieważ na poboczu jeszcze był lód. W Warszawie luzik. Tak jakby tu nie było gołoledzi. A przecież widziałem...
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...

Sobota, 19 listopada 2016 Kategoria wyskok na chwilę

120

Powrót z Puław na stację kolejową w Dęblinie
https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...

Sobota, 19 listopada 2016 Kategoria ponad 5 godzin

119

https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...

Tradycyjny przejazd do Puław
Poniedziałek, 31 października 2016 Kategoria wyskok na chwilę

104

https://www.endomondo.com/users/10143080/workouts/...

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl