Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2013

Dystans całkowity:214.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:11:00
Średnia prędkość:19.46 km/h
Maksymalna prędkość:37.62 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:71.34 km i 3h 40m
Więcej statystyk
Niedziela, 29 grudnia 2013 Kategoria wyskok na chwilę

Góra Kalwaria

Wyjazd do Góry Kalwarii. Od dawna przymierzałem się do odwiedzenia cmentarza żydowskiego w Górze Kalwarii. Od dawna chciałem zobaczyć cmentarze z I wojny światowej w pobliżu Góry Kalwarii. Wreszcie to zrealizowałem. Szczęśliwie w niedzielę rano nie było na drogach wielkiego ruchu. Nie robiłem sobie wydruków map ani nie naniosłem sobie punktów docelowych na mapy google. Starałem się jechać na pamięć. Zanim opuściłem Warszawę zajechałem pod budowany kościół w Wilanowie. Betonowy bunkier, który ma górować nad okolicznymi blokami. Wcale mi się nie podoba.



Pierwszy cmentarz wojenny mijałem w Moczydłowie. Zachował się malutki kopiec nie sądzę jednak by był tak mały od początku. Spoczywają tu podobno żołnierze carscy. Ale czy tylko?



Na przeciwko cmentarza stara kapliczka.


Kolejny cmentarz znajduje się przy drodze do Piaseczna. Zachował się prawdopodobnie w stanie nie odbiegającym wiele od pierwotnego. Na dwóch głazach są do dziś widoczne inskrypcje.



Następny cmentarz, który tego dnia odwiedziłem znajduje się w Kątach. Myślałem, że i tu będzie cmentarz wojenny. Jednak jest to cmentarz ewangelicki. Zachował się otaczający go rów i wał ziemny. Ale nagrobków niewiele i w większości zniszczone.



Podobnie zniszczony jest cmentarz ewangelicki w Górze Kalwarii. Butelki po piwie w komorach grobowych. Jeden grób niedawno rozkopany. Ale najbardziej zaskoczyła mnie stela nagrobna nieznanego żołnierza armii cesarsko-królewskiej. Pochowany w lipcu 1916 roku.



Cmentarz żydowski do niedawna był bardzo zadbany. Oglądając starsze zdjęcia widziałem różnicę. Teraz zaczyna zarastać.



Wracałem przez Piaseczno. Nie pamiętałem jak dojechać do tamtejszego kirkutu ale chciałem poznać drogę i okolice. W ten sposób znalazłem się na drodze, która właściwie Piaseczno omija. Jednak jechać się tędy daje całkiem znośnie. Na odcinku pomiędzy Piasecznem i Warszawą dołączyłem do grupy szosowców. Poruszali się tu znacznie pewniej niż ja co i mi dodało nieco pewności. Straciłem ją gdy znalazłem się ponownie w pobliżu torów wyścigowych na Służewcu.

http://www.endomondo.com/workouts/280436287
  • DST 72.90km
  • Czas 03:31
  • VAVG 20.73km/h
  • VMAX 37.62km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt były Kross Trans Alp
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 grudnia 2013 Kategoria wyskok na chwilę

Błonie

Wyskok do miejscowości Błonie. W tym roku zdewastowano tam cmentarz żydowski. Na forum mamy zdjęcia sprzed dewastacji. Trochę się pogubiłem jadąc. Nadłożyłem przez to drogi i poznałem trochę więcej miejscowości niż sobie zaplanowałem. Do cmentarza dojechałem… przez przypadek. Zaplątałem się wśród bocznych uliczek na osiedlu domków jednorodzinnych. Dziś nie ma na cmentarzu ani jednego stojącego nagrobka, a były.



Wracając też się pogubiłem. Sam nie wiem czy mam unikać dróg głównych czy też nie. Mam pewne obawy po tegorocznym wypadku ale zdaje się, że nie jest aż tak źle by kierowcy we mnie celowali.

http://www.endomondo.com/workouts/279848877
  • DST 79.10km
  • Czas 03:55
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 37.62km/h
  • Sprzęt były Kross Trans Alp
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 grudnia 2013 Kategoria wyskok na chwilę

Radość

Na początku grudnia zmieniłem miejsce zamieszkania. Teraz oswajam się z Warszawą. Nie wiem ile czasu mi to zajmie ale pracuję nad tym usilnie.

21 grudnia już pojechałem „tradycyjnie”, tzn. celem był cmentarz. Konkretnie cmentarz żydowski w Radości. Zamiast jechać jak google przykazały najpierw pojechałem Wałem Miedzeszyńskim do końca (lub początku) ścieżki rowerowej. Nadłożyłem drogi ale poznałem trochę lepiej te okolice w których już raz na rowerze byłem w cieplejszym okresie. Sam dojazd do kirkutu budził moje obawy – na mapach widziałem dwa ronda, a pomiędzy nimi torowisko. Miejsce to przy otwartym przejeździe kolejowym okazało się nie sprawiać większych problemów komunikacyjnych. A cmentarz odnalazłem bez większych problemów – znajduje się przy samej drodze.



Cmentarzem zniszczony podczas wojny jak wiele innych. Ma jednak opiekunów, a zdjęcia które widziałem wcześniej pokazują to samo co zobaczyłem na własne oczy. Stan więc się nie zmienił mimo upływu czasu. Za to zmieniła się sytuacja na przejeździe kolejowym. Mogłem zobaczyć to czego się obawiałem – korek na obu rondach. Właściwie to da się z tym żyć. Przejechałem. Więcej problemów miałem dopiero dalej, gdy spróbowałem pojechać przez Dolinę Służewiecką. Celem był sklep w którym był potrzebny mi plecak/torba. Problemem był dla mnie przejazd przez ulicę Puławską. Na pierwszy rzut oka miejsce wydaje się trudne do przebycia. Ale problemy są do rozwiązywania. Jeszcze parę przejazdów i już nie będę miał z tym chyba kłopotów. Zakładam, że jakieś miejsce znam gdy mogę w nim jechać na pamięć bez szukania tabliczek z nazwami ulic i ustalaniem z pomocą GPS aktualnej lokalizacji. Tego miejsca jeszcze nie znałem 21 grudnia. Mimo tego przejechałem i dojechałem do celu.

http://www.endomondo.com/workouts/278426797
  • DST 62.01km
  • Czas 03:34
  • VAVG 17.39km/h
  • VMAX 30.69km/h
  • Sprzęt były Kross Trans Alp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl