Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:177.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:08:23
Średnia prędkość:21.18 km/h
Maksymalna prędkość:38.74 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:177.58 km i 8h 23m
Więcej statystyk
Sobota, 10 maja 2014 Kategoria trening

Warszawa - Puławy - Dęblin - Warszawa (5)

Kolejny wyjazd "służbowy". Prognozy pogody zapowiadały deszcz i po południu silny wiatr. Niebo... Niebo pokazywało chyba to samo. W ogóle ten dzień zapowiadał się niewyraźnie.



Wał Miedzeszyński i droga gdzieś tak do okolic Otwocka zapamiętała mi się jako masowo odwiedzana przez sójki oraz jako droga z błędem ortograficznym: mijałem dwie tablice ręcznie wypisane z tekstem "pszyjmę ziemię" - obiecałem sobie stanąć przy trzeciej i zrobić zdjęcie ale trzeciej już nie było. Liczebność sójek o świcie przy drodze tłumaczę sobie kontrolowaniem przez nie drogi (darmowej stołówki) w poszukiwaniu martwych zwierząt. Już kiedyś wczesną wiosną obserwowałem takiego kolorowego ptaka rozszarpującego zwłoki kawki. Niech tam sobie będzie w Wikipedii jako żywiący się głównie roślinami. Dla mnie to jest padlinożerca.

By uniknąć jazdy po pięciokilometrowym odcinku z płyt betonowych odbiłem z 801 w prawo. Sobienie-Jeziory, z ich rynkiem zawsze wydają mi się oazą spokoju. Kilka sklepów - więc można się zatrzymać i coś zjeść. Dalej drogami wśród pól i sadów. Powiśle - więc nie ma co liczyć na urozmaicenie terenu. Płasko. A i drogi w ogromnej większości gładkie. Ruch samochodowy mały. Wciąż jeszcze nie znam dobrze układu dróg w tym rejonie ale zapuszczam się tu bez map i jeżdżę na wyczucie. Dlatego zwykle w tym rejonie mam na zarejestrowanych przejazdach dużo zygzaków. Teraz też. Za następnym razem sprawdzę jeszcze inne drogi i znów będzie poplątany przejazd.

Deszcz zaczął padać gdy dojechałem do Maciejowic. W sklepie firmowym miejscowej piekarni nie znalazłem drożdżówek z kapustą (które mi tu najbardziej smakowały). Nie było ich też w pobliskich sklepach. Po powrocie do sklepu firmowego dowiedziałem się, że w soboty bułek z kapustą nie pieką. Szkoda. Zniknął jeden punkt z mojej gastronomicznej mapy Polski. Jeżdżę przecież najczęściej w weekendy.

Deszcz nie był bardzo intensywny ale pomiędzy Maciejowicami i Stężycą były niespodziewanie duże kałuże na drodze. Być może gdy szukałem drożdżówek tu intensywnie lało. W końcu pod Stężycą miałem już bardzo mokre nogi, reszta ciała lekko wilgotna. Coś tak w lasach kukało, momentami całe lasy świergotały. Pyłki sosen zapamiętują kształty kałuż. Kapał deszcz. Jak czas. Powoli.

Za Dęblinem, przy drodze do Borowiny zatrzymałem się przy bocianim gnieździe. Widać, że bociany zrobiły sobie jaja. A zimą gniazdo z tego słupa spadło na ziemię. Dotąd leży pod słupem. Widziałem jak bocian stał na pustej, blaszanej platformie. Znosił gałęzie. Co nim kierowało? Dwieście metrów dalej jest opuszczone gniazdo na podobnym słupie - mógł się tam przeprowadzić. W pobliskich Matygach też jest kilka opuszczonych gniazd. Ale widocznie pamięć miejsca jest tu najważniejsza.


W Puławach zaskoczyły mnie suche chodniki. Tu prawie nie padało. Miałem dwie godziny czasu na załatwienie spraw. Później miałem jechać na pociąg do Dęblina. Uwinąłem się i ... Ten obiecywany silny wiatr postanowił się posiłować ze mną. I chociaż czasu na dojazd do Dęblina na dworzec PKP miałem z lekkim nadmiarem to jednak gdy wjechałem na peron pociąg właśnie odjeżdżał. Wg rozkładów do następnego miałem 2 godziny. Po dwóch godzinach odkryłem, że tak byłoby w środku tygodnia. W weekendy pociąg mam jeszcze później. I już żałowałem, że nie pojechałem z Puław do Łukowa czy Siedlec. Dęblin nie jest jakość szczególnie ciekawy. Chyba że ktoś lubi dawne fortyfikacje to może się po okolicy powłóczyć. A tak dworzec i pociągi. I ciuchcia wąskotorowa o której wciąż nic nie wiem - wąskotorowe połączenie z twierdzą zniknęło na długo przed datą wyprodukowania parowozu.



Korzystając z wolnego czasu skoczyłem zrobić zdjęcie drewnianego kościoła w Dęblinie obok którego powstaje duży, nowy, murowany. Nie wiem co się stanie z tym drewnianym. Gdyby stał tam gdzie go wybudowano w I połowie XVIII wieku byłby na pewno zabytkiem. W 1929 roku jednak tą cerkiew unicką w Łosicach rozebrano i przeniesiono do Dęblina. Może niedługo zniknie?



Na mapie z Endomondo nie ma odcinka przejechanego w Warszawie z dworca do domu. Nie chciało mi się już w to bawić. Było już późno. O wiele później niż chciałem by było.


  • DST 177.58km
  • Czas 08:23
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 38.74km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt były Kross Trans Alp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl