Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2017
Dystans całkowity: | 1353.58 km (w terenie 26.00 km; 1.92%) |
Czas w ruchu: | 75:47 |
Średnia prędkość: | 17.86 km/h |
Liczba aktywności: | 40 |
Średnio na aktywność: | 33.84 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 31 sierpnia 2017
Kategoria jazda dla pieniędzy
236
dom-praca-dom
- DST 8.91km
- Czas 00:30
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 sierpnia 2017
Kategoria jazda dla pieniędzy
235
dom-praca-dom
- DST 8.91km
- Czas 00:30
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 sierpnia 2017
Kategoria spacerkiem
234
- DST 45.40km
- Czas 02:23
- VAVG 19.05km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 sierpnia 2017
Kategoria jazda dla pieniędzy
233
dom-praca-dom
- DST 8.91km
- Czas 00:30
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Kategoria ponad 5 godzin
232
Taka była wewnętrzna potrzeba. Potrzeba przejażdżki w samotności. Start opóźniony, chciałem jeszcze odprowadzić żonę do pracy. A to jazda w kierunku przeciwnym od zaplanowanego.

Po drodze ptak. Niby nic takiego ale był u niemal tak nie na miejscu jak kaczka siedząca na poręczy mostu.

A kaczki spacerowały po ścieżkach.

Wyjazd z miasta nie wyglądał najlepiej. Na wale wiślanym musiałem przeciskać się obok samochodu malarzy. Dzieła tych malarzy mają spowalniać jazdę rowerzystów.

Nie jestem ślimakologiem ale muszla powinna być chyba zawinięta w przeciwną stronę. Tak mi się zdaje. I to właśnie ta myśl a nie napisy i przesłanie znaków mnie zatrzymały na moment.
Udało mi się tym razem dojechać do elektrowni wodnej bez jazdy po drodze krajowej. Ta trasa przyda mi się na wyjazdy planowane w przyszłości.

Pierwszy raz zdarzyło mi się też przejechać po czerwonym moście nad drogą za mostem. Nie wiem dlaczego dotąd nie zauważyłem schodów prowadzących w górę po zboczu. Udało się nawet obok tych schodów podjechać pod górę.

Kolejnym celem po dojechaniu do zapory na Narwi był przejazd do Wierzbicy z ominięciem Serocka. A że wyszło słońce zza chmur to i świat wydawał się znacznie weselszy.


Konie rządzą. Szczególnie w Pobyłkowie Dużym.

A w Wierzbicy rosną betonowo-stalowe truskawki.

Narew widoczna z mostu w Wierzbicy. Mało żagli. Za zimno dla żeglarzy. No i poniedziałek, więc brak żeglarzy niedzielnych.

Kolejny etap to przejazd do Kani Polskiej wzdłuż wału. Droga wyglądała tak jakby zapominała, że jest drogą.

Po wejściu na wał obok zamykającej drogę jakiejś instalacji wodnej mogłem znów szukać życia na wodzie.

Znalazłem je i na Bugu w Kani Polskiej.

Kolejny etap to przejazd do Wyszkowa. Po drodze Barcice.

A wcześniej Popowo Kościelne w którym jest "droga do nieba" i ukryty na cmentarzem parafialnym cmentarz żydowski ze skromnymi resztkami nagrobków.
W Wyszkowie zaskoczyły mnie objazdy. Ale już po drugiej stronie Bugu znów byłem na drogach znanych. W Ślubowie wypoczywające krowy.

W Młynarzach rodzina łabędzi.

Zaintrygował mnie stojący obok cmentarza w Niegowie krzyż. Nie ma na nim żadnych napisów. Jakaś mogiła wojenna? Nie wiem.

Generalnie droga którą jechałem od Niegowa nie była najlepszym rozwiązaniem. Hałas. Bliska obecność drogi krajowej. Chciałem jak najszybciej się od niej oddalić. A to udało mi się dopiero w Woli Rasztowskiej z pałacem zajmowanym przez szkołę. Z zewnątrz prezentuje się całkiem dobrze.

Kolejnym celem było ominięcie w Zielonce głównej, bardzo ruchliwej drogi. Tu jednak poddałem się gdy okazało się, że droga z której chciałem skorzystać jest właśnie remontowana. Może kiedy indziej. Zielonka to wciąż koszmar rowerzystów mimo wielu ścieżek rowerowych w drogach bocznych.

Po drodze ptak. Niby nic takiego ale był u niemal tak nie na miejscu jak kaczka siedząca na poręczy mostu.

A kaczki spacerowały po ścieżkach.

Wyjazd z miasta nie wyglądał najlepiej. Na wale wiślanym musiałem przeciskać się obok samochodu malarzy. Dzieła tych malarzy mają spowalniać jazdę rowerzystów.

Nie jestem ślimakologiem ale muszla powinna być chyba zawinięta w przeciwną stronę. Tak mi się zdaje. I to właśnie ta myśl a nie napisy i przesłanie znaków mnie zatrzymały na moment.
Udało mi się tym razem dojechać do elektrowni wodnej bez jazdy po drodze krajowej. Ta trasa przyda mi się na wyjazdy planowane w przyszłości.

Pierwszy raz zdarzyło mi się też przejechać po czerwonym moście nad drogą za mostem. Nie wiem dlaczego dotąd nie zauważyłem schodów prowadzących w górę po zboczu. Udało się nawet obok tych schodów podjechać pod górę.

Kolejnym celem po dojechaniu do zapory na Narwi był przejazd do Wierzbicy z ominięciem Serocka. A że wyszło słońce zza chmur to i świat wydawał się znacznie weselszy.


Konie rządzą. Szczególnie w Pobyłkowie Dużym.

A w Wierzbicy rosną betonowo-stalowe truskawki.

Narew widoczna z mostu w Wierzbicy. Mało żagli. Za zimno dla żeglarzy. No i poniedziałek, więc brak żeglarzy niedzielnych.

Kolejny etap to przejazd do Kani Polskiej wzdłuż wału. Droga wyglądała tak jakby zapominała, że jest drogą.

Po wejściu na wał obok zamykającej drogę jakiejś instalacji wodnej mogłem znów szukać życia na wodzie.

Znalazłem je i na Bugu w Kani Polskiej.

Kolejny etap to przejazd do Wyszkowa. Po drodze Barcice.

A wcześniej Popowo Kościelne w którym jest "droga do nieba" i ukryty na cmentarzem parafialnym cmentarz żydowski ze skromnymi resztkami nagrobków.
W Wyszkowie zaskoczyły mnie objazdy. Ale już po drugiej stronie Bugu znów byłem na drogach znanych. W Ślubowie wypoczywające krowy.

W Młynarzach rodzina łabędzi.

Zaintrygował mnie stojący obok cmentarza w Niegowie krzyż. Nie ma na nim żadnych napisów. Jakaś mogiła wojenna? Nie wiem.

Generalnie droga którą jechałem od Niegowa nie była najlepszym rozwiązaniem. Hałas. Bliska obecność drogi krajowej. Chciałem jak najszybciej się od niej oddalić. A to udało mi się dopiero w Woli Rasztowskiej z pałacem zajmowanym przez szkołę. Z zewnątrz prezentuje się całkiem dobrze.

Kolejnym celem było ominięcie w Zielonce głównej, bardzo ruchliwej drogi. Tu jednak poddałem się gdy okazało się, że droga z której chciałem skorzystać jest właśnie remontowana. Może kiedy indziej. Zielonka to wciąż koszmar rowerzystów mimo wielu ścieżek rowerowych w drogach bocznych.
- DST 174.70km
- Teren 2.00km
- Czas 09:04
- VAVG 19.27km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 sierpnia 2017
Kategoria spacerkiem
231
Tym razem udany wyjazd do Konstancina
- DST 42.10km
- Teren 6.00km
- Czas 02:22
- VAVG 17.79km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 sierpnia 2017
Kategoria jazda dla pieniędzy
230
dom-praca-dom
- DST 8.91km
- Czas 00:30
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 sierpnia 2017
Kategoria spacerkiem
229
zakupy
- DST 8.80km
- Czas 00:31
- VAVG 17.03km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 sierpnia 2017
Kategoria jazda dla pieniędzy
228
dom-praca-dom
- DST 8.91km
- Czas 00:30
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 sierpnia 2017
Kategoria jazda dla pieniędzy
227
dom-praca-dom
- DST 8.91km
- Czas 00:30
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze