Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 12 lipca 2017 Kategoria ponad 10 godzin

176

Podczas niedzielnego wypadu do Bud Grabskich widziałem drogowskazy szlaku I wojny światowej. Teraz poszukałem informacji. Google wysłało mnie na stronę "Żyroskop". Trochę tylko szkoda, że nie ma tam informacji sprawdzonych. Ale najważniejszą informacją jest ta, że niebieski szlak rowerowy biegnie przy okolicznych cmentarzach wojennych. Poza tym wyjazd był powtórką z niedzieli, chociaż pojechałem tymi samymi (lub prawie tymi samymi) drogami w przeciwną stronę.
Prognoza pogody: w Warszawie ma lać, w Skierniewicach ma być sucho. Ta prognoza się sprawdziła. Ale z Warszawy wyjeżdżałem jeszcze na sucho.

Zamiast przebijać się do ul. Jeziorki gruntowym odcinkiem ul. Kujawiaka spróbowałem przejechać również gruntowym odcinkiem ul. Krzesanego. Błąd. Ale niewielki. Było więcej błota i droga nie dochodzi do zamierzonego przeze mnie celu. Ale fajnie było jechać za uciekającym drogą pieszo bażantem. Fajnie było zobaczyć bociany, które spłoszyłem niechcący.
Odcinek biegnący po ulicach: Karczunkowa, Gogolińska, Postępu i Mazowiecka - Tu nie było przyjemnie. Duży ruch samochodów i wąsko. W pobliżu zjazdu w ulicę Główną w Bobrowie widziałem samochód rozbity na ścianie budynku. Policja, karetka. Tak rano to chyba kierowca zasnął za kierownicą. Chociaż tego nie wiem. Może co innego było przyczyną. Widok jednak przykry. I ta świadomość, że ja nie jestem ścianą i na mnie nic się nie zatrzyma...
W zasadzie przyjemnie robi się na tej trasie dopiero za Piasecznem. Z wyjątkiem Jeziorek gdzie jest całkiem fajnie. W Głoskowie pomyliłem się i zakręciłem w prawo zamiast w lewo. To była dobra pomyłka. W ten sposób dojechałem do cmentarza z I wojny światowej w Woli Gołkowskiej.

Nie częsty widok zadbanego i ogrodzonego estetycznie cmentarza wojennego.
W Zawadach z ciekawości wjechałem w ul. Pałacową. Dojechałem do błotnistej drogi gruntowej. Czy tam jest pałac? Czy tylko wspomnienie zapisane w nazwie ulicy? Jeszcze nie wiem. Ale też z ciekawości wjechałem w kolejną drogę z oznaczeniami tego samego szlaku rowerowego. Ładnie tam było. Ale nie wiem czy warto nadkładać drogi, skoro można pojechać bez zjeżdżania w bok.
Kierowałem się na Żelechów. A tam chciałem puścić totolotka. Znalazłem sklep z maszyną do gry ale maszyna nie mogła złapać zasięgu i nic z tego nie wyszło.
Pomiędzy Żelechowem i Mszczonowem ostatnio bardzo mi się spodobało. Spokojne drogi. Dużo przestrzeni. Lasy. I teren rozkołysany. Trochę mniej przyjemnie jest na drodze biegnącej wzdłuż krajówki. Przeszkadza hałas. Ale i tak jest nieźle. Odkryłem dlaczego tak mi spodobał się ten właśnie kawałek podczas jazdy w przeciwną stronę w niedzielę. Wtedy miałem więcej z góry niż pod górę.
W Mszczonowie wjechałem na kładkę nad krajówką i zrobiłem zdjęcia cmentarzowi żydowskiemu. Nie mam czasu wydzwaniać i prosić kogoś o udostępnienie klucza. Nie warto więc było z kładki schodzić.

11 km z Mszczonowa do Puszczy Mariańskiej jakoś mi tylko mignęło. Przyjemnie ale nie przepadam za aż tak prostymi drogami. Była tak prosta, że już nawet nie zakręciłem w Puszczy Mariańskiej w kierunku drogi do Bartników tylko przejechałem główną drogę jadąc prosto i obok kościołów (drewnianego i murowanego) pognałem przed siebie szosą równoległą do tej którą powinienem pojechać. Gdy skończył się asfalt poszukałem tylko drogi w prawo by dojechać do drogi właściwej. W ten sposób trochę mniej mnie wytrzęsło.
W Budach Zaklasztornych zatrzymałem się przy malowniczej ruinie dawnego domu drewnianego.

Jak kiedyś wyglądały wsie? Dzisiaj pozostały nam tylko takie ruiny i skanseny. Ale to zaczęło się zmieniać za Gierka, a może i trochę wcześniej. PRL zastał wieś drewnianą i zaczął ją zmieniać w murowaną. Najwięcej z tego okresu jest gierkowskich "klocków". Pamiętam, że często zamieszkiwano w nich piwnice, a góra była częścią reprezentacyjną, odświętną. A teraz pojawił się pomysł odbudowy zamków kazimierzowskich. Kolejnym krokiem powinno być obsadzenie ich "zbrojnymi" w postaci Obrony Terytorialnej.
Jest też pomysł budowy dróg rowerowych co ma sens nie tylko taki, że będzie bezpieczniej ale też po zapowiadanych podwyżkach cen paliwa przybędzie rowerzystów. Polityka. Jej częścią jest wojna. A ja jechałem szukać cmentarzy, których bez takiej polityki by nie było.
Do Bartników dojechać musiałem objazdem. Remontowano główną drogę w Radziwiłłowie. Przejechałem parę kilometrów tej długiej ulicówki kończąc w lesie przy szlaku niebieskim. Szlak obwodowy. Można więc zacząć w dowolnym miejscu i jechać w dowolnym kierunku. Najpierw więc, po chwilowym postoju i wyzerowaniu licznika, pojechałem dalej tą samą drogą. Nie wiedziałem, że dalej też są Bartniki. Ulica Parkowa do końca jest utwardzona. A później szutry i drogi gruntowe. Spotkałem jednego rowerzystę. Przez 45 km trasy (nie 35 jak podaje Żyroskop) tylko jednego. Zabrakło znaku skrętu szlaku niebieskiego do Joachimowa-Mogił. Dojechałem omyłkowo do Bolimowskiego Tartaku i zawróciłem. Wystarczyło trzymać się drogi szutrowej zamiast jechać prosto. Jaki ja jestem niedomyślny :-)

Mauzoleum. To tylko część cmentarza. Ale tej informacji na miejscu nie ma. Jest informacja o kradzieży oryginalnych tablic imiennych. Są tablice z informacjami o żołnierzach niemieckich poległych w II wojnie światowej, których szczątki w 1990 przeniesiono z cmentarza na warszawskich Powązkach. Tutaj spoczywają tysiące poległych w obu wojnach.
Do Bolimowa jest droga asfaltowa. W Bolimowskiej Wsi przebiega obok kolejnego cmentarza z pierwszej wojny. Wielokrotnie robiłem tam zdjęcia więc tym razem sobie odpuściłem. Bolimów także wielokrotnie odwiedzałem więc tylko widok nieba w Bolimowie.

Może tylko warto przypomnieć, że u miejscowego garncarza na podwórku jest słup od dawnej latarni gazowej stojącej na rynku, a na nim wisi dzwon z butli po chlorze użytym przez Niemców w pobliżu Bolimowa w I wojnie. Na butli są oryginalne napisy.
Szlak dalej biegnie przez Wólkę Łasiecką i przechodzi nad Autostradą Wolności. Ta nazwa ma ukryte znacznie. To na tej autostradzie samochody stoją w korkach. A cmentarz... Szlak go omija. Z wiaduktu dopiero wypatrzyłem tablicę informacyjną i zawróciłem. Zależało mi na odwiedzeniu tego miejsca. Byłem tu z kolegą w 2009 roku. Wtedy to były krzaki do których dotrzeć można było tylko drogą gruntową. W krzakach, w trawie, pod murawą były płyty imienne. Pomnik był w rozsypce. Stare zdjęcie:

A dzisiaj:

Płyty imienne wydobyte spod ziemi i trawy. Teren ogrodzony i oznakowany. Tablica informacyjna z listą pochowanych. Zupełnie nie to samo miejsce. Kilka lat temu jeden ze "sprawców" tych zmian zapraszał mnie do ponownych odwiedzin. Wtedy nie miałem jak...
Z Wólki Łasieckiej znów pojechałem w las, w kierunku Bud Grabskich. Tym razem było więcej dróg gruntowych. Zamiast szutru miejscami "zastosowano" szyszki. Jedną, wbitą między hamulec i ramę, dowiozłem do domu. Na asfalt w Budach Grabskich wjechałem tylko po to, by z niego zjechać. Ale znak skrętu szlaku był zakryty krzewami. Miałem więc krótki postój w poszukiwaniu dalszego ciągu trasy. Przy kapliczce informacje o wsi.

Zaraz po wjechaniu we właściwą drogę znalazłem pierwszy cmentarz wojenny w Budach Grabskich.

Ale drugiego już nie znalazłem. Chyba nie ma go bezpośrednio przy niebieskim szlaku. Pozostaje do wyszukania tak jak następny w okolicach przejazdu kolejowego. Przejechałem przez 4 przejazdy i nie rzuciła mi się w oczy żadna tablica informacyjna, nie widziałem żadnego drogowskazu. Pozostają stare mapy i przenoszenie lokalizacji tam odnalezionej na mapy współczesne. Te miejsca to plan na wyjazd w innym terminie. Nie wiadomo kiedy. Nie miałem za to problemu ze znalezieniem cmentarza w Samicach.

Jadąc znów w stronę Bud Grabskich zgubiłem szlak. Drogą z Samic lecą trzy szlaki. Czerwony i niebieski są oznaczone na jej końcu jako zakręcające w stronę Bartników. Ale dalej jest tylko szlak czerwony. Pojechałem do Bud w miejsce w którym szlak niebieski widziałem w niedzielę i pojechałem w przeciwną stronę. Okazało się, że szlak niebieski biegnie tą samą drogą co szlak żółty, który przy wyjeździe z Samic nie zakręcał. W sumie szlak mi się spodobał. A skoro już przejechałem cały musiałem zdecydować się co do wyboru trasy kolejowej do Warszawy. Skierniewice Rawka czy Teresin Niepokalanów? Skierniewice już mnie trochę dzisiaj znudziły. Więc Teresin, choć to parokrotnie dalej ale mogłem jeszcze raz pojechać przez las i tym razem po drodze, którą jeszcze dzisiaj nie jechałem.
Pod Guzowem jeden z wielu w okolicy charakterystycznych krzyży.

Nie pojechałem zobaczyć jak wygląda cmentarz wojenny w Guzowie (obok parku pałacowego). To jeden z największych. A ja od lat tam nie zaglądałem. Mogiły zbiorowe w których leżą głównie ofiary ataków gazowych. Żołnierze armii carskiej. Szkoda mi było czasu, nie wiedziałem czy zdążę na pociąg. Ale jak już zwątpiłem w zdążenie zatrzymałem się by sfotografować ślad tragedii jaka niedawno musiała wydarzyć się pod Maurycewem.

W Teresinie jednak zobaczyłem swój pociąg. Właśnie przejeżdżał przez przejazd kolejowy gdy do niego dojeżdżałem. Kolejny pociąg za 45 min. Nie chciałem czekać. Uznałem, że o własnych siłach dojadę tylko trochę później, a będzie znacznie przyjemniej. Pociąg miał być o 18:22. O tej godzinie byłem pod magazynem Bio Planet w Lesznie. Pociąg jedzie ok. godziny (trochę więcej niż godzinę). Z Leszna mam 2 godziny jazdy na rowerze do domu. Nie było warto czekać. Tylko w Warszawie musiałem jechać po kałużach, to było coś dla mnie nowego tego dnia.

  • DST 232.10km
  • Teren 10.00km
  • Czas 11:56
  • VAVG 19.45km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa alneg
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl