Niedziela, 28 maja 2017
Kategoria spacerkiem
125
Spacer z żoną. W planach był jak zwykle inny wyjazd, krótszy ale z większą ilością czasu w pociągu. Może więc dobrze, że nie wyrobiliśmy się na pociąg i pojechaliśmy tylko do Pilawy.

Chociaż chciałem jechać w ciszy, słuchając tylko szumu opon, śpiewu ptaków i gry świerszczy to początek trasy nie był pod tym względem najlepszy. Cisza w większych dawkach pojawiła się dopiero w Parysowie.

Zboczyliśmy z trasy by zobaczyć górę zamkową w Kozłowie. Góra porośnięta drzewami. Nic z niej teraz nie widać, a szkoda. Gdy jest mniej liści jest stamtąd ładny widok na pola i łąki.
Dalsza trasa, to przejazd do Woli Starogrodzkiej i Żelaznej. Po drodze las. Chodziło o osłonę od słońca. Spodziewałem się upałów ale na szczęście nie było aż tak źle.

Pod koniec Woli Starogrodzkiej przerwa na kanapki. Poniżej "Śniadanie na asfalcie" mojego autorstwa.

Drogę z Gocławia do Sufczyna też wybrałem lesistą. Na szczęście nie było wiele piachu pod kołami.

Zaraz była i Kołbiel gdzie jak zwykle podjechałem do pałacu. Tym razem nawet brama była zamknięta.

Z Kołbieli do Dąbrówki jechało się prawie samo. Tak jak i ze Starej Wsi w stronę Otwocka. Ścieżki rowerowe zrobione obok jezdni, do tego z równiutkim asfaltem. Narzekać można było tylko na szyszki na drodze. No to na nie narzekałem.
Dojazd do domu z Otwocka to już wielokrotnie przerabiany temat, nie ma co się powtarzać. Przejechane i już. Udało się dojechać do domu przed zachodem słońca. Żona nie była przemęczona więc wszystko OK. Tylko zapas napojów, które zabrałem na drogę okazał się za wielki. To lepiej niż gdyby miało ich zabraknąć.

Chociaż chciałem jechać w ciszy, słuchając tylko szumu opon, śpiewu ptaków i gry świerszczy to początek trasy nie był pod tym względem najlepszy. Cisza w większych dawkach pojawiła się dopiero w Parysowie.

Zboczyliśmy z trasy by zobaczyć górę zamkową w Kozłowie. Góra porośnięta drzewami. Nic z niej teraz nie widać, a szkoda. Gdy jest mniej liści jest stamtąd ładny widok na pola i łąki.
Dalsza trasa, to przejazd do Woli Starogrodzkiej i Żelaznej. Po drodze las. Chodziło o osłonę od słońca. Spodziewałem się upałów ale na szczęście nie było aż tak źle.

Pod koniec Woli Starogrodzkiej przerwa na kanapki. Poniżej "Śniadanie na asfalcie" mojego autorstwa.

Drogę z Gocławia do Sufczyna też wybrałem lesistą. Na szczęście nie było wiele piachu pod kołami.

Zaraz była i Kołbiel gdzie jak zwykle podjechałem do pałacu. Tym razem nawet brama była zamknięta.

Z Kołbieli do Dąbrówki jechało się prawie samo. Tak jak i ze Starej Wsi w stronę Otwocka. Ścieżki rowerowe zrobione obok jezdni, do tego z równiutkim asfaltem. Narzekać można było tylko na szyszki na drodze. No to na nie narzekałem.
Dojazd do domu z Otwocka to już wielokrotnie przerabiany temat, nie ma co się powtarzać. Przejechane i już. Udało się dojechać do domu przed zachodem słońca. Żona nie była przemęczona więc wszystko OK. Tylko zapas napojów, które zabrałem na drogę okazał się za wielki. To lepiej niż gdyby miało ich zabraknąć.
- DST 79.00km
- Teren 1.00km
- Czas 04:43
- VAVG 16.75km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj