Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 30 kwietnia 2017 Kategoria wyskok na chwilę

87

Zacznę od planu, bo rozminął się całkiem z tym co zrobiłem. Miałem zamiar dojechać do Karczewa, wbić się w lasy i przez Osieck dojechać do Zabieżek. Dalej w zależności od warunków (czas) albo powrót pociągiem, albo jazda do Kołbieli i dalej wzdłuż Świdra. Na zmianę planów wpłynęło... Co tu dużo mówić. Już nie pada ale jeszcze leży. Tak było na Liliowej w Miedzeszynie (lub w Wawrze).

W takich okolicznościach przyrody postanowiłem pojechać na drugą stronę Wisły. Po drodze na skraju lasu w Józefowie "industrial". Tam też dotarła wiosna.

Najpierw sprawdziłem czy kursuje prom z myślą o ewentualnej przeprawie dnia następnego. Później zapuściłem się w gruntowe drogi nad Wisłą. Już na samym początku niespodzianka.

A później drogi. I suche i bardzo błotniste. Ale przede wszystkim ukwiecone. Dzika jabłonka zakwitnie może jutro.

Inne rośliny już nawet przekwitają.


Chciałem dojechać do wału i sprawdzić czy już kwitną jabłonie w sadach. Ale stan dróg mnie mocno zaskoczył. Skupiłem się więc na kwiatach obok mnie nie szukając ich gdzieś dalej.

Ostatecznie musiałem wspiąć się na wał mimo braku drogi podjazdowej. Błoto nie dawało mi szans na przejechanie dalej. Z wału zobaczyłem, że stare jabłonie w sadach jeszcze nawet nie przygotowują się do rozkwitu. Potrzebują jeszcze paru dni. Młodsze gdzieniegdzie już kwitną. Ale to wciąż jeszcze początek rozkwitu, który tak lubię.
Zbliżając się do mostu na Wiśle wpadłem całkiem między kwiaty.

Pojawiło się też słońce i było bardzo przyjemnie.

Po tych wszystkich kwiatach fakt, że w Górze Kalwarii zwinęli mi schody już nawet mnie nie zezłościł.

Nawet to, że na szczycie drogę rozorano i zagrodzono przejście też nie miało większego znaczenia. Wszystko przecież da się jakoś obejść. Czasami tylko jest mokro ale i to da się przeżyć. Tak jak wiatr, który dziś bez przekonania utrudniał mi powrót do domu.
W Dębówce droga też jeszcze nie wyschła ale to nie powód by rezygnować. Dalej przecież może być (i było) sucho.

A ponad tym błotem było błękitne niebo i kwitnące drzewa.

Nie. Na taką drogę nie ma co narzekać.

Im bliżej Warszawy, tym więcej cyklistów. O ile od Góry Kalwarii do Cieciszewa były uprzejmości i uśmiechy, to dalej zaczyna się nadęta obecność, oczy wbite w liczniki lub w horyzont. Nie ma nas. A w głowie i tak już się śpiewa.
I jutro też będzie dzień :-)
  • DST 79.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa darzy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl