Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 8 kwietnia 2017 Kategoria wyskok na chwilę

72

Jeden dzień bez roweru bardzo mi dokuczył. No, może nie bez roweru. Zmieniałem błotniki i pancerze linek. Z błotnikami na sztywno zawsze problem z docinaniem i dokręcaniem. Ale potrzebuję w jednym rowerze coś takiego na mokre wypady. Dzisiaj testowałem jak "bluemelsy" SKS-u zachowają się w praktyce. A na dworze było słonecznie, wiosennie, wietrznie i ... Pomyślałem, że dobrym miejscem na sprawdzenie błotników będzie zjazd po kocich łbach w Górze Kalwarii. W tamtą stronę z wiatrem. Sama przyjemność tylko jęczenie jadących w przeciwną stronę nie napawało optymizmem. No dobra. Jeden tylko stękał i jęczał. Na szosówce. Może chciał coś wycisnąć pod wiatr. Ale wyraźnie wyciskał siebie. A tymczasem po polach chodziły "kury"...

Most na drodze już nie jest pokryty kostką bazaltową ale za to ma jedną ścieżkę rowerową. Dla wracających. Reszta musi jechać przed mostem i za mostem na drugą stronę jezdni. Na szczęście ruch tu niewielki. Mało kto też przejmuje się tym, że jest kilka metrów drogi dla rowerów.

Przydrożne drzewa kwitły i pachniały.

W Cieciszewie może nie cmentarz wojenny tonie w zieleni, tylko droga do niego. Ale i tu zaraz będzie wszystko pokryte białymi kwiatami.

Były też momenty zadumy. Np nad upływem czasu. Zmianami w życiu... Nie. Bardziej jednak nad upływem czasu. Czy da się to jakoś odkręcić?

Rower w plenerze. Młode liście brzozy. Stary rower i ja jeszcze starszy...

Podjazd do Góry Kalwarii jak zwykle okupiłem lekką zadyszką. W takich momentach człowiek czuje wyraźnie, że żyje. Zaraz też był wstrząsający zjazd testowy. Błotniki nie zachowały się cicho ale nic nie odpadło. Nic się nie poluzowało. Jest OK. Dalej więc pozostał mi skok przez most i przejazd po wale pod mostem. Kierunek -> Nadbrzeż.
Czekam na kwitnące jabłonie. Ale jabłonie dopiero puszczają pierwsze liście. Do kwitnięcia jeszcze daleko. Tak to wygląda na ul. Karczewskiej w Nadbrzeżu.

A więc jeszcze, jeszcze. Jeszcze trochę poczekamy. Swoją drogą ul. Karczewska musiała nieźle wyglądać jak było mokro.

Powrót to już przejazd po asfalcie z drobnymi wariacjami na temat poszukiwania drogi leśnej w Wawrze, którą kiedyś przez pomyłkę pojechałem w przeciwną stronę. Efekt poszukiwań to jedno zagubienie i odnalezienie się na znanej mi drodze zmienionej przez wiosnę nie do poznania. Jeszcze poszukam, bo było tam miejsce w lesie ciekawe. Lub ja jestem ciekawy co to za miejsce.

  • DST 78.20km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 20.31km/h
  • Sprzęt były Kross Trans Alp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ziejz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl