Niedziela, 14 maja 2017
Kategoria spacerkiem
104
Zaciągnąłem wreszcie żonę nad Bug. Poprzednio zabrakło czasu na wjechanie w drogi gruntowe między Kuligowem i Arciechowem. Teraz się udało. A wiosna wybuchła. Topole rozsiewają nasiona jak wściekłe. Miejscami biało jakby leżał śnieg.

Kanał Żerański/Królewski ciszył się w niedzielę dużą popularnością. Rowery, ludzie, psy. Wszyscy starali się na siebie nie wpadać. Tylko na wodzie było jeszcze miejsce.

Na wodzie było też sennie.

Rzadko było cicho i pusto.

W Białobrzegach, chociaż na ścieżce rowerowej nie było wielkiego ruchu, to jednak przejeżdżające samochody psuły urok bliskiego spotkania z przyrodą. Pozostawały widoki.

A nad Bugiem... Tutaj atmosfera weekendowego wypoczynku. Takiego od jakiego chętnie uciekam na rower.

Wypadało więc jechać dalej w poszukiwaniu spokoju.

Trobal w drugim obiektywie.

I niebo nad nami.

Bliżej Kuligowa było już znacznie spokojniej. Tutaj nawet bocianom nikt nie przeszkadzał.

Zanim dojechaliśmy do asfaltu jeszcze zatrzymaliśmy się na żabi koncert. Żaby poukrywane. Ale głośne. Bardzo. Tak bardzo jak mocno potrafiły w tym miejscu gryźć komary. Do krwi (ale nie ostatniej). Na zdjęciu nadbrzeżne kwiaty.

W drodze powrotnej jeszcze zatrzymaliśmy zrobić zdjęcie czapli (i łabędziowi ale jedno zdjęcie wystarczy).

Cała trasa:

Kanał Żerański/Królewski ciszył się w niedzielę dużą popularnością. Rowery, ludzie, psy. Wszyscy starali się na siebie nie wpadać. Tylko na wodzie było jeszcze miejsce.

Na wodzie było też sennie.

Rzadko było cicho i pusto.

W Białobrzegach, chociaż na ścieżce rowerowej nie było wielkiego ruchu, to jednak przejeżdżające samochody psuły urok bliskiego spotkania z przyrodą. Pozostawały widoki.

A nad Bugiem... Tutaj atmosfera weekendowego wypoczynku. Takiego od jakiego chętnie uciekam na rower.

Wypadało więc jechać dalej w poszukiwaniu spokoju.

Trobal w drugim obiektywie.

I niebo nad nami.

Bliżej Kuligowa było już znacznie spokojniej. Tutaj nawet bocianom nikt nie przeszkadzał.

Zanim dojechaliśmy do asfaltu jeszcze zatrzymaliśmy się na żabi koncert. Żaby poukrywane. Ale głośne. Bardzo. Tak bardzo jak mocno potrafiły w tym miejscu gryźć komary. Do krwi (ale nie ostatniej). Na zdjęciu nadbrzeżne kwiaty.

W drodze powrotnej jeszcze zatrzymaliśmy zrobić zdjęcie czapli (i łabędziowi ale jedno zdjęcie wystarczy).

Cała trasa:
- DST 91.70km
- Czas 05:46
- VAVG 15.90km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj