Wpisy archiwalne w kategorii
spacerkiem
Dystans całkowity: | 4516.11 km (w terenie 30.00 km; 0.66%) |
Czas w ruchu: | 306:06 |
Średnia prędkość: | 14.60 km/h |
Liczba aktywności: | 119 |
Średnio na aktywność: | 37.95 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
Piątek, 23 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
163
- DST 10.00km
- Czas 00:38
- VAVG 15.79km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
159
- DST 5.20km
- Czas 00:18
- VAVG 17.33km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
160
- DST 34.60km
- Czas 01:57
- VAVG 17.74km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
161
- DST 9.20km
- Czas 00:29
- VAVG 19.03km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
162
- DST 36.70km
- Czas 01:58
- VAVG 18.66km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
156
- DST 55.80km
- Czas 02:57
- VAVG 18.92km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
157
- DST 38.30km
- Czas 02:15
- VAVG 17.02km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
155
Test aplikacji dla telefonicznego windowsa. Padło na funkcje oszczędzania energii. Telefon Nokia dobrze oszczędza energię ale robi to wyłączając też GPS. Teraz zadziałało wszystko jak trzeba.
- DST 50.00km
- Czas 02:48
- VAVG 17.86km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
154
Wyjazd koleją i powrót koleją. A między kolejami rower. Dwa rowery. Pojechaliśmy z żoną mimo pesymistycznych prognoz pogody. Ja z nadzieją, że nie będzie źle, a jak będzie źle to będzie to moja wina, moja bardzo wielka wina...
Mrozy przywitały nas deszczem. Pojawił się plan powrotu ale najpierw przejazd do sanatorium w Rudce. Jazda wzdłuż torów starego tramwaju konnego.
Komary nas poganiały. A budynki sanatorium okazały się być ciasno upchnięte między drzewami, więc trudne do fotografowania. To nie znaczy, że nie było zdjęć :-) Były. Ale dalej też było ładnie. Deszcz słabł. Już gdy byliśmy w Natolinie deszcz bardzo osłabł i powoli zanikał.
W Choszczach już praktycznie nie padało.
I ten stan już się nie zmienił mimo ciemnych chmur. Plusem było to, że drogi były niemal puste. Tak było też w Wodyniach. Jechaliśmy do Stoczka Łukowskiego i tylko odcinek drogi przed samym Stoczkiem był częściej rozjeżdżany przez samochody. Rowerzystów zero.
W Stoczku Łukowskim interesował nas początek (bo nie źródła, te są gdzie indziej) Świdra.
Niestety nie daje się tutaj dojechać koleją. Chociaż tory są i to czasami używane. To jednak nie ma ruchu pasażerskiego. Szkoda. Łatwiej by było planować wycieczki w te rejony. Przy torach są za to żurawie do napełniania wodą parowozów, których też tu nie ma.
Ze Stoczka kierowaliśmy się do Woli Miastkowskiej. Drewniany most, drewniane domy i wciąż cisza. I coraz więcej słońca.
Drewniane domy były nie tylko tutaj ale tutaj właśnie jest ich większe zagęszczenie. Być może dlatego, że ta miejscowość jest "nie po drodze". A dla nas była właśnie "po drodze". Po drodze do Borowia. Przy tej drodze, wcześniej, zauważyłem ładnie obrośnięty słup z bocianim gniazdem na szczycie. Teraz zastanawialiśmy się czy bocian na szczycie jest prawdziwy. Stanęło na tym, że jest prawdziwy, a wg spotkanych przy słupie ludzi, ma już od ponad miesiąca młode (te się nie ukazały).
Z widoków warto jeszcze wspomnieć o poboczach i rowach przydrożnych.
W Borowiu szybki posiłek w barze (dania mrożone ale na gorąco) i dalsza jazda do Parysowa i Pilawy. Bez pośpiechu. Blisko i mieliśmy czas do najbliższego pociągu. Dlatego mogliśmy jeszcze zatrzymać się w Trąbkach by pooglądać ule na posesji z reklamą budowniczego drewnianych domów (drugą reklamą, sprzedawcy miodu).
Podczas wyjazdu chciałem przetestować program do rejestracji tras dla telefonów z Windowsem. Cycle Tracks GPS z płatnym dodatkiem do wysyłania tras do Stravy. Test wypadł fatalnie. Zaraz po włączeniu program przeszedł do pauzy. Przyczyny mogą być dwie:
Mrozy przywitały nas deszczem. Pojawił się plan powrotu ale najpierw przejazd do sanatorium w Rudce. Jazda wzdłuż torów starego tramwaju konnego.
Komary nas poganiały. A budynki sanatorium okazały się być ciasno upchnięte między drzewami, więc trudne do fotografowania. To nie znaczy, że nie było zdjęć :-) Były. Ale dalej też było ładnie. Deszcz słabł. Już gdy byliśmy w Natolinie deszcz bardzo osłabł i powoli zanikał.
W Choszczach już praktycznie nie padało.
I ten stan już się nie zmienił mimo ciemnych chmur. Plusem było to, że drogi były niemal puste. Tak było też w Wodyniach. Jechaliśmy do Stoczka Łukowskiego i tylko odcinek drogi przed samym Stoczkiem był częściej rozjeżdżany przez samochody. Rowerzystów zero.
W Stoczku Łukowskim interesował nas początek (bo nie źródła, te są gdzie indziej) Świdra.
Niestety nie daje się tutaj dojechać koleją. Chociaż tory są i to czasami używane. To jednak nie ma ruchu pasażerskiego. Szkoda. Łatwiej by było planować wycieczki w te rejony. Przy torach są za to żurawie do napełniania wodą parowozów, których też tu nie ma.
Ze Stoczka kierowaliśmy się do Woli Miastkowskiej. Drewniany most, drewniane domy i wciąż cisza. I coraz więcej słońca.
Drewniane domy były nie tylko tutaj ale tutaj właśnie jest ich większe zagęszczenie. Być może dlatego, że ta miejscowość jest "nie po drodze". A dla nas była właśnie "po drodze". Po drodze do Borowia. Przy tej drodze, wcześniej, zauważyłem ładnie obrośnięty słup z bocianim gniazdem na szczycie. Teraz zastanawialiśmy się czy bocian na szczycie jest prawdziwy. Stanęło na tym, że jest prawdziwy, a wg spotkanych przy słupie ludzi, ma już od ponad miesiąca młode (te się nie ukazały).
Z widoków warto jeszcze wspomnieć o poboczach i rowach przydrożnych.
W Borowiu szybki posiłek w barze (dania mrożone ale na gorąco) i dalsza jazda do Parysowa i Pilawy. Bez pośpiechu. Blisko i mieliśmy czas do najbliższego pociągu. Dlatego mogliśmy jeszcze zatrzymać się w Trąbkach by pooglądać ule na posesji z reklamą budowniczego drewnianych domów (drugą reklamą, sprzedawcy miodu).
Podczas wyjazdu chciałem przetestować program do rejestracji tras dla telefonów z Windowsem. Cycle Tracks GPS z płatnym dodatkiem do wysyłania tras do Stravy. Test wypadł fatalnie. Zaraz po włączeniu program przeszedł do pauzy. Przyczyny mogą być dwie:
- włączyłem w programie automatyczną pauzę po 10 min postoju (ale nie wiem czy aż tak długo trwał postój przy wagonie tramwaju konnego, późniejsze próby startu programu też kończyły się pauzą);
- dawno temu w tym telefonie włączyłem funkcję oszczędzania energii, być może ona właśnie wyłącza GPS gdy wyłączony jest ekran.
- DST 73.46km
- Czas 04:46
- VAVG 15.41km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 czerwca 2017
Kategoria spacerkiem
153
- DST 38.80km
- Czas 02:23
- VAVG 16.28km/h
- Sprzęt Klasyk
- Aktywność Jazda na rowerze