Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 30 marca 2013 Kategoria wyskok na chwilę

Płukanie łańcucha

Na dzień jutrzejszy przewidziano opady śniegu. Dziś wolne i ... nie usiedziałem na krześle. Przez zimę i tak już nawymieniałem się z nim atomami jak chce teoria atomowa de Selby. Atomów rowerowych mam więcej. Jakby nie było jazda po wertepach przyspiesza mieszanie atomów.
Poprowadziłem rower z Puław do Gołębia. Najgorszy jest przejazd przez miasto. Pod cmentarzem jeden samochód wymusił na mnie pierwszeństwo. Taka norma choć miałem ochotę gdy już byłem przed nim zejść z roweru i oddać mu pokłony. Rzadko przecież na 50 m jeden samochód wymusza pierwszeństwo trzy razy pod rząd na jednym uczestniku ruchu. Nie zsiadłem. Szkoda mi było czasu na gesty, które i tak nie odniosą żadnego skutku. Samochody rządzą na drogach. Wymuszenia są dla ich kierowców elementem walki o miejsce na drodze. Rowerzysta jest tu z góry przegrany. Nawet nie trzeba wiele po nim klepać.

W Gołębiu na moment zatrzymałem się przy kościele i skierowałem obiektyw aparatu na Domek Loretański. Jesienią lub zimą zakończono jego remont. Szkoda mi tylko dawnej czerwienia zastąpionej różem.



Z Gołębia droga prowadziła przez Niebrzegów i most na Wieprzu. Zima jest widoczna. Nie da się jej ukryć. Kalendarz oszukuje. Za Wieprzem Podwierzbie.



Dalsza trasa to jazda do Sarn. Po drodze las i śnieg. Ale chciałem mieć asfalt pod kołami i miałem.



Trochę dalej i te trzy ścieżki były przerywane bielą ale niewiele tego było.

W Białkach Górnych widziałem tylko jedno gniazdo z bocianem. Pierwszy widziany w tym roku. Reszta mogła gdzieś szukać czegoś do jedzenia. Podobno coraz częściej grzebią na wysypiskach śmieci. Oby dotrwały do wiosny.



Jeszcze przed Ułężem na moment zatrzymałem się przy kościele w Żabiance...



... przy stawach pod Ułężem.



Tutaj wiosny nie widać. Nie widać jej też w Drążgowie. Za to słychać - jak dwa tygodnie wcześniej - dzikie gęsi. Nie odleciały. Czekają na lepszą pogodę.

Droga z Baranowa do Żyrzyna po remoncie wygląda jeszcze gorzej niż przed. Ale to normalne - remontowano tylko trzy mostki. Nawierzchnia drogi czeka na lepsze czasy. Z Żyrzyna wybrałem drogę której bardzo nie lubię. Nie jedną przygodę z samochodami tu przeżyłem. Na odcinku Żyrzyn - Osiny parokrotnie ocierałem się o busy i uciekałem na pobocze przed samochodami jadącymi z naprzeciwka, które musiały wyprzedzać już i teraz. Dzisiaj było w miarę spokojnie. Busów niewiele. Samochody osobowe w większości jechały w tym samym co ja kierunku. No i tu szosa była sucha. Praktycznie od Gołębia miałem ram więcej, raz mniej kałuż wody. Tylko w jednym miejscu pojawiła się nowa ogromna dziura w jezdni i z daleka ją widać. Można więc było śmiało rozchlapywać wodę bez obawy o obręcze kół.
  • DST 63.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 19.38km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt były Kross Trans Alp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa uzoga
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl