Sobota, 21 grudnia 2013
Kategoria wyskok na chwilę
Radość
Na początku grudnia zmieniłem miejsce zamieszkania. Teraz oswajam się z Warszawą. Nie wiem ile czasu mi to zajmie ale pracuję nad tym usilnie.
21 grudnia już pojechałem „tradycyjnie”, tzn. celem był cmentarz. Konkretnie cmentarz żydowski w Radości. Zamiast jechać jak google przykazały najpierw pojechałem Wałem Miedzeszyńskim do końca (lub początku) ścieżki rowerowej. Nadłożyłem drogi ale poznałem trochę lepiej te okolice w których już raz na rowerze byłem w cieplejszym okresie. Sam dojazd do kirkutu budził moje obawy – na mapach widziałem dwa ronda, a pomiędzy nimi torowisko. Miejsce to przy otwartym przejeździe kolejowym okazało się nie sprawiać większych problemów komunikacyjnych. A cmentarz odnalazłem bez większych problemów – znajduje się przy samej drodze.

Cmentarzem zniszczony podczas wojny jak wiele innych. Ma jednak opiekunów, a zdjęcia które widziałem wcześniej pokazują to samo co zobaczyłem na własne oczy. Stan więc się nie zmienił mimo upływu czasu. Za to zmieniła się sytuacja na przejeździe kolejowym. Mogłem zobaczyć to czego się obawiałem – korek na obu rondach. Właściwie to da się z tym żyć. Przejechałem. Więcej problemów miałem dopiero dalej, gdy spróbowałem pojechać przez Dolinę Służewiecką. Celem był sklep w którym był potrzebny mi plecak/torba. Problemem był dla mnie przejazd przez ulicę Puławską. Na pierwszy rzut oka miejsce wydaje się trudne do przebycia. Ale problemy są do rozwiązywania. Jeszcze parę przejazdów i już nie będę miał z tym chyba kłopotów. Zakładam, że jakieś miejsce znam gdy mogę w nim jechać na pamięć bez szukania tabliczek z nazwami ulic i ustalaniem z pomocą GPS aktualnej lokalizacji. Tego miejsca jeszcze nie znałem 21 grudnia. Mimo tego przejechałem i dojechałem do celu.
http://www.endomondo.com/workouts/278426797
21 grudnia już pojechałem „tradycyjnie”, tzn. celem był cmentarz. Konkretnie cmentarz żydowski w Radości. Zamiast jechać jak google przykazały najpierw pojechałem Wałem Miedzeszyńskim do końca (lub początku) ścieżki rowerowej. Nadłożyłem drogi ale poznałem trochę lepiej te okolice w których już raz na rowerze byłem w cieplejszym okresie. Sam dojazd do kirkutu budził moje obawy – na mapach widziałem dwa ronda, a pomiędzy nimi torowisko. Miejsce to przy otwartym przejeździe kolejowym okazało się nie sprawiać większych problemów komunikacyjnych. A cmentarz odnalazłem bez większych problemów – znajduje się przy samej drodze.

Cmentarzem zniszczony podczas wojny jak wiele innych. Ma jednak opiekunów, a zdjęcia które widziałem wcześniej pokazują to samo co zobaczyłem na własne oczy. Stan więc się nie zmienił mimo upływu czasu. Za to zmieniła się sytuacja na przejeździe kolejowym. Mogłem zobaczyć to czego się obawiałem – korek na obu rondach. Właściwie to da się z tym żyć. Przejechałem. Więcej problemów miałem dopiero dalej, gdy spróbowałem pojechać przez Dolinę Służewiecką. Celem był sklep w którym był potrzebny mi plecak/torba. Problemem był dla mnie przejazd przez ulicę Puławską. Na pierwszy rzut oka miejsce wydaje się trudne do przebycia. Ale problemy są do rozwiązywania. Jeszcze parę przejazdów i już nie będę miał z tym chyba kłopotów. Zakładam, że jakieś miejsce znam gdy mogę w nim jechać na pamięć bez szukania tabliczek z nazwami ulic i ustalaniem z pomocą GPS aktualnej lokalizacji. Tego miejsca jeszcze nie znałem 21 grudnia. Mimo tego przejechałem i dojechałem do celu.
http://www.endomondo.com/workouts/278426797
- DST 62.01km
- Czas 03:34
- VAVG 17.39km/h
- VMAX 30.69km/h
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj