Sobota, 28 września 2013
Kategoria ponad 10 godzin
Stolica
28 września ruszyłem pierwszy raz na rowerze do Warszawy. Już z zasady omijałem to miasto. Nie po to jeżdżę na rowerze by męczyć się w towarzystwie samochodów. Hałas, ciasnota na drodze to żadna przyjemność. Ale skoro jeszcze nigdy nie wjeżdżałem do Warszawy to wypadało choć raz spróbować. Wybrałem najkrótszą drogę – trasę nadwiślańską. W dużej części była to droga, którą już znałem. Tędy kiedyś jechałem do Karczewa i Otwocka. Dalej się jednak nie zapuszczałem. Do tego dnia. Do Karczewa było w miarę spokojnie. Ale od Otwocka zaczął się koszmar którego zwykle unikam – sznur samochodów. Rowerzystów niewielu i nie odpowiadają na powitanie – podobno tutaj to norma. Zagrożenia: autobusy komunikacji miejskiej niemal ocierające się o kierownicę i młodzi kierowcy usiłujący wyjechać samochodami z dróg bocznych. Te problemy skończyły się gdy zaczęła się ścieżka rowerowa. Dojechałem do Saskiej Kępy. Wypiłem kawę i powrót. Ale nie tą samą drogą. Najpierw przejechałem na drugi brzeg Wisły. Na moście wykonałem jedyne zdjęcia podczas tego wyjazdu.


Miałem zamiar dojechać do Góry Kalwarii w miarę możliwości omijając ruchliwe drogi. I już zaraz za mostem popełniłem błąd – nie przejechałem przez wał tylko pojechałem ścieżkami rowerowymi szukając drogi prowadzącej na południe. Trochę pobłądziłem zanim dotarłem do Wilanowa. To na pewno nie miało być tak. Wilanów jak i Konstancin-Jeziorna miały być ominięte. Nie wiem jak ale chciałem je ominąć jadąc bliżej Wisły. To się nie udało. Dopiero w Konstancinie zjechałem w boczne drogi. W Górze Kalwarii przejechałem przez most i zacząłem kombinować jak dojechać przez Sobienie-Jeziory do Wilgi. Nie miałem map. Nie pytałem o drogę. Jechałem na wyczucie i gdy z gminy Wilga znów wjechałem do gminy Sobienie-Jeziory uznałem, że pozostaje się poddać i zawrócić. Słońce już zaszło. Do Wilgi dojechałem w ciemnościach i stąd miałem już tylko 70 km do Puław. Podsumowując: wyjazd nieciekawy ale trochę udało się pokręcić w znośnych jeszcze temperaturach.


Miałem zamiar dojechać do Góry Kalwarii w miarę możliwości omijając ruchliwe drogi. I już zaraz za mostem popełniłem błąd – nie przejechałem przez wał tylko pojechałem ścieżkami rowerowymi szukając drogi prowadzącej na południe. Trochę pobłądziłem zanim dotarłem do Wilanowa. To na pewno nie miało być tak. Wilanów jak i Konstancin-Jeziorna miały być ominięte. Nie wiem jak ale chciałem je ominąć jadąc bliżej Wisły. To się nie udało. Dopiero w Konstancinie zjechałem w boczne drogi. W Górze Kalwarii przejechałem przez most i zacząłem kombinować jak dojechać przez Sobienie-Jeziory do Wilgi. Nie miałem map. Nie pytałem o drogę. Jechałem na wyczucie i gdy z gminy Wilga znów wjechałem do gminy Sobienie-Jeziory uznałem, że pozostaje się poddać i zawrócić. Słońce już zaszło. Do Wilgi dojechałem w ciemnościach i stąd miałem już tylko 70 km do Puław. Podsumowując: wyjazd nieciekawy ale trochę udało się pokręcić w znośnych jeszcze temperaturach.
- DST 271.79km
- Teren 2.00km
- Czas 12:44
- VAVG 21.34km/h
- VMAX 39.46km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt były Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj