Informacje

  • Wszystkie kilometry: 103464.51 km
  • Km w terenie: 357.00 km (0.35%)
  • Czas na rowerze: 262d 01h 52m
  • Prędkość średnia: 16.43 km/h
  • Suma w górę: 181173 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy trobal.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:1353.58 km (w terenie 26.00 km; 1.92%)
Czas w ruchu:75:47
Średnia prędkość:17.86 km/h
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:33.84 km i 1h 53m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 Kategoria jazda dla pieniędzy

206

Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 Kategoria jazda dla pieniędzy

205

Niedziela, 6 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

204

  • DST 25.20km
  • Czas 01:37
  • VAVG 15.59km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

203

  • DST 28.70km
  • Czas 01:32
  • VAVG 18.72km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

202

  • DST 69.30km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 14.29km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

199

  • DST 35.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 18.58km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

201

  • DST 37.90km
  • Czas 02:07
  • VAVG 17.91km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

200

  • DST 9.30km
  • Czas 00:31
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 sierpnia 2017 Kategoria spacerkiem

198

  • DST 47.10km
  • Czas 02:38
  • VAVG 17.89km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 sierpnia 2017 Kategoria ponad 10 godzin

197

Upał. Ale to nie znaczy, że nie można się ruszać. Podmuchy wiatru to jest to czego potrzeba. Wiatru, który nie pali skóry. Na celowniku miałem Pułtusk. Przejeżdżałem przez niego parokrotnie i nigdy się nie zatrzymywałem. Na mapach zobaczyłem, że omijałem zawsze to co warto zobaczyć: stare miasto, lapidarium w miejscu dawnego cmentarza żydowskiego. Wiem, że to nie wszystko co wg turystologów jest warte obejrzenia. Mnie jednak interesowały te dwie rzeczy plus wypatrzony na OpenStreetMaps "pomnik żydowski" i kładka nad Narwią. Wyjechać chciałem skoro świt, by choć na początku uniknąć grillowania.
Chcieć nie zawsze oznacza móc. W tych temperaturach nie ma szans na wyspanie się. Można wcześnie się obudzić i nie móc się ruszyć. Ostatecznie najpierw potowarzyszyłem Żonie w drodze do jej pracy i dopiero po tym ruszyłem w stronę Pułtuska.

Powoli, żeby mieć siły na powrót. Zdjęcie wykonane na drodze będącej przedłużeniem ul. Szybkiej.
Teraz powinienem szybko opisać przejazd przez Warszawę, przez Wisłę i po wale wiślanym do Jabłonnej. Powinienem? To rzeczy znane. Może tylko ciekawostka. Zniknęła tablica informacyjna przy szlaku turystycznym w Jabłonnej. Przyzwyczaiłem się do niej więc jej brak dostrzegłem.
Do Chotomowa głównie ścieżkami rowerowymi skoro są jeszcze w dobrym stanie (kostka lubi zmieniać z czasem swój układ). W Skrzeszewie popełniłem błąd w nawigacji i zamiast do Olszanki dojechałem do ronda na drogach wojewódzkich. Może ruch samochodów nie był wielki ale przyjemniej byłoby pojechać drogą bardziej zacienioną i spokojniejszą.
Pierwszy tego dnia przejazd przez Narew.

Po podjeździe na skarpie zakręt w prawo i szukanie drogi do Woli Smolanej. To jedno z miejsc które bardzo lubię. Tym razem pojawiłem się już po skoszeniu zbóż.

Co tu jest fajnego? Wieś otoczona jest lasami. Domy znajdują się na skraju, pośrodku pola. Cisza. Spokój.
Dalej też były lasy. I pola. Ale to już nie to samo.

Musiałem pilnować zakrętu w Błędostwie. Chciałem dojechać do Pokrzywnicy. Na łąkach bociany. W grupach i pojedyncze. Młode już powychodziły z gniazd.

Zależało mi na ominięciu drogi krajowej łączącej Serock z Pułtuskiem. Już nią jeździłem i nie mogę nazwać tego przyjemnością. Teraz na mapach wypatrzyłem jak przedostać się do szosy nasielskiej. Miałem zakręcić w bok w Nowym Niestępowie. Ale zjazd ten przejechałem.

Mogłem jeszcze drogami gruntowymi przebić się z Koziegłów do Kacic ale te drogi mi się po prostu nie podobały. Ostatecznie wylądowałem na krajówce i zaraz z niej zjechałem kierując się ja Jeżewo. Nie chodziło tylko o spokój. W Pułtusku do szosy nasielskiej odchodzi ulica Jana Pawła II przy której był cmentarz żydowski. Był. Przed II wojną światową i podczas, także trochę po niej. Później wybudowano tu jakieś zakłady, jeszcze później postawiono bloki. Resztki potłuczonych macew, pozbierane z krawężników, kanałów ściekowych i chodników znalazły się w lapidarium postawionym na skraju dawnego cmentarza. I to dopiero w obecnym tysiącleciu.

Dotąd przez Pułtusk przejeżdżałem drogami wojewódzkimi. Dwa razy? Chyba tak. Raz na pewno w nocy. Z daleka widziałem zamek. Nic takiego. To hotel. Ale nie byłem na starym mieście. Szkoda, że rynek jest w większości przeznaczony na parkowanie samochodów. Ale skoro nie ma tłumów turystów to ta przestrzeń musi znaleźć jakieś przeznaczenie.

Jeszcze kamienice. W większości wymagające remontów. Ale czuje się potencjał turystyczny tego miejsca. Nad Narwią są plaże, przystań. Odchodząc od tego miejsca i tematu dotarłem do "pomnika żydowskiego" znalezionego na mapach. Ten pomnik to nic innego jak pomnik postawiony by uczcić pamięć społeczności żydowskiej Pułtuska.


Było ciepło. Odkryłem, że telefon nie działa. Sparzyłem palce chcąc go wyjąć z torby na ramie. Pierwsza ofiara upałów. Ale teraz było przede mną trochę lasów i cień.
Kładka nad Narwią.

I widok z kładki.

Ja zaś jadąc na południe po kilku kilometrach dojechałem do Puszczy Białej (tu też tną ale nie tak nerwowo).

W Zatorach rzut oka na ogrodzony i nieprzystępny pałac.

Tym razem darowałem sobie cmentarz z I wojny światowej w Zatorach i pognałem do Stawinogi. Ul. Zatorska kiedyś zmusiła mnie do zakupu szerokich opon. Fakt, że nie mogłem nią przejechać bardzo mi wszedł na ambicję. A dzisiaj nawet na cieńszych oponach przejechałbym te 2 km piachu. Jeszcze nie wszystko wyschło po ostatnich deszczach. Nie dla tego piachu jednak chciałem tędy jechać. Lubię widoki z ul. Starorzecze Narwi.

Wkoło teren nie tylko piaszczysty ale też podmokły. Trudno by się jechało na przełaj przez łąki poprzecinane rowami melioracyjnymi.

Po przejechaniu po raz trzeci na drugi brzeg Narwi przeżyłem małe zaskoczenie. W Serocku położono nową nawierzchnię na głównej drodze. Wzdłuż niej powstaje ścieżka rowerowa. Jeszcze nie wiem jak długi odcinek da się nimi przejechać. Sam za rynkiem odbijam na trasy nad samym zalewem.

Miałem okazję sprawdzić stan własnego organizmu. Podjechałem drogami znad zalewu do Jadwisina. No problem. A myślałem, że jednak pogoda mnie wykończy. Kilka lat temu, przy takich wyjazdach o tej godzinie już byłem bardzo zmęczony. Z utęsknieniem czekałem na chłód nocy. Wtedy siły wracały. Teraz pojechałem inaczej. Bez pośpiechu. I energii miałem więcej niż czasu.
Ostatnia przeprawa przez Narew.

W Nieporęcie koszmar komunikacyjny. Mogłem się cieszyć, że to nie jest weekend.



  • DST 174.40km
  • Teren 10.00km
  • Czas 09:23
  • VAVG 18.59km/h
  • Sprzęt Klasyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl